Historia o Nowym Przyjacielu zaczęła się następnego dnia. Skoro świt przyrządziliśmy sobie "einfachowe" śniadanko (Amore-Pomidore - odlewasz wodę z makaronu, dosypujesz przyprawy, dodajesz troszkę masła, a wcześniej kroisz do makaronu i wody parówkę. Całkiem smaczne i sycące;-)
No i oczywiście, ptaki włoskie - podobnie jak ludzie- są bardzo otwarte i chętne na nowe znajomości. Widząc tego stworka, tak ładnie przyglądającemu się nam podczas szamania, rzuciliśmy mu kawałek bułki. I co? Okazało się, że ów nowy przyjaciel postanowił towarzyszyć nam już całe śniadanie. Wchodził nawet na koc. Tak było już codziennie - rano, wieczorem, kiedy widział, że jesteśmy przy namiotach, przyfruwał i przyglądał się najpierw ostrożnie koło auta, a później wlatywał nawet do namiotu.
Nie mam inwencji twórczej do imion (psa nazwałam Rambo, wszystkie koty, jakie mieliśmy to były Klakiery i Mizie, a myszy i królik w sumie nawet nie miały imion, dlatego ptak został także bezimienny).
No i oczywiście, ptaki włoskie - podobnie jak ludzie- są bardzo otwarte i chętne na nowe znajomości. Widząc tego stworka, tak ładnie przyglądającemu się nam podczas szamania, rzuciliśmy mu kawałek bułki. I co? Okazało się, że ów nowy przyjaciel postanowił towarzyszyć nam już całe śniadanie. Wchodził nawet na koc. Tak było już codziennie - rano, wieczorem, kiedy widział, że jesteśmy przy namiotach, przyfruwał i przyglądał się najpierw ostrożnie koło auta, a później wlatywał nawet do namiotu.
Nie mam inwencji twórczej do imion (psa nazwałam Rambo, wszystkie koty, jakie mieliśmy to były Klakiery i Mizie, a myszy i królik w sumie nawet nie miały imion, dlatego ptak został także bezimienny).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz