Rozmawiałam dzisiaj z Kasią (<3). Rozmowa dotyczyła mentalności jakichś 80 procent ludzi w naszym kraju. A mianowicie- rozprawiania i rozmyślania na tematy, na jakie nie powinni i rozpowszechniania fałszywych treści, które wydają im się być prawdziwe- co oznacza "plotkowania". Głupi przykład- czy ktoś z Was często siada sobie z hamburgerem na trawie w parku i go po prostu konsumuje, delektując się dookoła ćwierkotem i treleniem ptaków oraz delikatnym muskaniem wiatru na twarzy? Otóż, nie widzę tego u nas. Nie widzę, bo inni od razu przypisaliby Ci łatkę "dziwaka", "ekscentryka", "siedzącego na psich kupach" (i inne). W kilku miastach, w jakich byłam (Wrocław, Cieszyn), nie jest to już określane za dziwactwo, ale górnośląskie myślenie jeszcze troszkę w typ wypadku odbiega. Chociaż podobała mi się już bardzo ostatnia impreza z Kasią. (Hemingway Club w Gliwicach, świetne miejsce!!!!) Przynajmniej MY się bawiłyśmy, nie wiem, jak inni. Poznając kogoś na imprezie od razu doszywają Ci łatkę "będą się całować". I to mi się nie podoba, bo chcąc się dobrze bawić od razu ktoś musi myśleć w odwrotny sposób.
Obrałam już sobie za 'gliwicką ostoję pracy umysłowej i kreatywnej' mieszkanie Kasi. Wczoraj po pracy znowu szare komórki wychodziły uszami. Uwielbiam to w mojej nowej przyjaciółce. To, że myśli tak, jak ja najczęściej;-)
Konkluzja- więcej optymizmu, szaleństwa i olewania tego, co myślą inni.
Obrałam już sobie za 'gliwicką ostoję pracy umysłowej i kreatywnej' mieszkanie Kasi. Wczoraj po pracy znowu szare komórki wychodziły uszami. Uwielbiam to w mojej nowej przyjaciółce. To, że myśli tak, jak ja najczęściej;-)
Konkluzja- więcej optymizmu, szaleństwa i olewania tego, co myślą inni.
I co tym razem. Zaczynamy z tym 'nieprzejmowaniem się i robieniem, co chcemy'. Korzystaniem z życia w 100 procentach.
Tymczasem edit1- ogólnie, moze przez PMS, a może taka natura- irytuję się ostatnio portalami typowo babskimi, jak szafa.pl, stylio i inne 'zapchajdziury, kiedy wkładamy tam wszelkie 'rzeczy', kiedy nam się nudzi. Fakt, mam tam profil i lubię ten portal. Pokazać, inspirować się czy sprzedać (bez opłaty za wystawienie, jak na popularnym, polskim portalu aukcyjnym).
Dużo jest przesympatycznych dziewczyn, z którymi często rozmawiam, inspiruję się nimi i oglądam ich stylizacje, dużo mniej sympatycznych (wywalających swe gorzkie żale na łamach portalu, próbujących zbesztać kogokolwiek, bez względu na status materialny, społeczny czy chujwiecojeszcze, odreagowujących swe niepowodzenia internetową anonimowością, albo dlatego, że ich znajoma/znajomy po prostu mnie nie lubi i knuje intrygę;-),a jeszcze więcej przemądrzałych, tak bardzo skupionych na sobie, swoim majestacie, swoim uroku i swoich najpiękniejszych rzeczach:-). Te ostatnie, działające wybitnie na nerwy (zanikające- z powodu ciągłego dążenia do szczęścia bezwarunkowego), powodują u mnie, że zaczynam uwielbiać te niemiłe i chamskie- przynajmniej co niektóre mają jakiś gust i pośród tych wszystkich gorzkich żali znajdzie się jakaś kropelka konstruktywnej krytyki, którą wpajam jak głodny pisklak robale. Jak to mówił jeden taki Kamil z mojej, cieszyńskiej ekipy: "CAŁA JESTEM W PRZECHWALANIU". Mówienie o sobie i swoich zdarzeniach/rzeczach -to jedno; ale wywyższanie swych marnych we wszechświecie osób i cenna umiejętność nieprzyjmowania , a właściwie odbijania i obrzucania błotem wszelkiej krytyki to drugie.
Taka, kolejna pointa z dzisiejszego wystawienia na sprzedaż kilku ciuchów i poczytaniu komentarzy pod swoimi fotkami.
Irytuje mnie kolejna rzecz, płytka jak jezioro Balaton- moja za szybka zdolność do opalania się. Kresowe korzenie dają się we znaki za każdym razem, gdy wychodzi słońce. A tak bardzo chciałam zostać blondynką o jaśniejszej cerze, a la bliźniaczki Olsen.
I przy okazji wszelakich , postępujących wraz z zanikającym Słońcem irytacji, mam ochotę i brakuje mi potwornie tego zielonego cudu, jaki obecny był często w zeszłym roku. Zielony cud, od którego humor dopisywał zawsze:-) Od myślenia o tym stanie aż robi mi się wesoło. I , tak, jestem za zalegalizowaniem w końcu! Potrzebuję imprezy, potrzebuję drinków, potrzebuję wyjazdu.
Playlista na wypad do Włoch już ułożona, teraz wolna chata podczas pobytu rodzicow w Grecji, a później szykowanie. Krótko, ale intensywnie będzie.
Bardzo cieszy mnie to, że już niedługo będę mieć ów zestaw z nowym aparatem Nikon d3100. Bardzo, bardzo, bardzo:-)
--
Jutrzejsza stylizacja "w zarodku", pokazowa na próbę. Jadę po pracy do Katowic (w końcu kończę o 'normalniejszej' porze, by móc udać się jeszcze po pracy gdziekolwiek.
Tymczasem edit1- ogólnie, moze przez PMS, a może taka natura- irytuję się ostatnio portalami typowo babskimi, jak szafa.pl, stylio i inne 'zapchajdziury, kiedy wkładamy tam wszelkie 'rzeczy', kiedy nam się nudzi. Fakt, mam tam profil i lubię ten portal. Pokazać, inspirować się czy sprzedać (bez opłaty za wystawienie, jak na popularnym, polskim portalu aukcyjnym).
Dużo jest przesympatycznych dziewczyn, z którymi często rozmawiam, inspiruję się nimi i oglądam ich stylizacje, dużo mniej sympatycznych (wywalających swe gorzkie żale na łamach portalu, próbujących zbesztać kogokolwiek, bez względu na status materialny, społeczny czy chujwiecojeszcze, odreagowujących swe niepowodzenia internetową anonimowością, albo dlatego, że ich znajoma/znajomy po prostu mnie nie lubi i knuje intrygę;-),a jeszcze więcej przemądrzałych, tak bardzo skupionych na sobie, swoim majestacie, swoim uroku i swoich najpiękniejszych rzeczach:-). Te ostatnie, działające wybitnie na nerwy (zanikające- z powodu ciągłego dążenia do szczęścia bezwarunkowego), powodują u mnie, że zaczynam uwielbiać te niemiłe i chamskie- przynajmniej co niektóre mają jakiś gust i pośród tych wszystkich gorzkich żali znajdzie się jakaś kropelka konstruktywnej krytyki, którą wpajam jak głodny pisklak robale. Jak to mówił jeden taki Kamil z mojej, cieszyńskiej ekipy: "CAŁA JESTEM W PRZECHWALANIU". Mówienie o sobie i swoich zdarzeniach/rzeczach -to jedno; ale wywyższanie swych marnych we wszechświecie osób i cenna umiejętność nieprzyjmowania , a właściwie odbijania i obrzucania błotem wszelkiej krytyki to drugie.
Taka, kolejna pointa z dzisiejszego wystawienia na sprzedaż kilku ciuchów i poczytaniu komentarzy pod swoimi fotkami.
Irytuje mnie kolejna rzecz, płytka jak jezioro Balaton- moja za szybka zdolność do opalania się. Kresowe korzenie dają się we znaki za każdym razem, gdy wychodzi słońce. A tak bardzo chciałam zostać blondynką o jaśniejszej cerze, a la bliźniaczki Olsen.
I przy okazji wszelakich , postępujących wraz z zanikającym Słońcem irytacji, mam ochotę i brakuje mi potwornie tego zielonego cudu, jaki obecny był często w zeszłym roku. Zielony cud, od którego humor dopisywał zawsze:-) Od myślenia o tym stanie aż robi mi się wesoło. I , tak, jestem za zalegalizowaniem w końcu! Potrzebuję imprezy, potrzebuję drinków, potrzebuję wyjazdu.
Playlista na wypad do Włoch już ułożona, teraz wolna chata podczas pobytu rodzicow w Grecji, a później szykowanie. Krótko, ale intensywnie będzie.
Bardzo cieszy mnie to, że już niedługo będę mieć ów zestaw z nowym aparatem Nikon d3100. Bardzo, bardzo, bardzo:-)
--
Jutrzejsza stylizacja "w zarodku", pokazowa na próbę. Jadę po pracy do Katowic (w końcu kończę o 'normalniejszej' porze, by móc udać się jeszcze po pracy gdziekolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz