Wczorajszy wieczór "spsuł" najnowszy odcinek "Desperatek". W życiu nie pomyślałam, że zdecydują się uśmiercić tak ważną postać w filmie. No nic, to tylko film, ale każdy odcinek tego przerysowanego tworu skłania do refleksji, zresztą, jak na samym początku i końcu kwestie Narratorki.
Serial jakże przekolorowany, przerysowany, każda z postaci ma swoją własną barwę, nie są to charaktery złożone z kilku (nastu) kolorów (opisuję plastycznie, w ten sposób to czuję;-). Ciekawe jest to, że praktycznie wszyscy, obok tej dobrej odsłony, mają też część, jaką skrywają przed światem. Mimo to, jest to jakoś wybitnie proste, wybitnie infantylne, w pewien sposób groteskowe.
I dlatego tak bardzo ten serial pochłania moją uwagę i czas.
Mniejsza z tym.
Skłonił mnie wczoraj w nocy do głębszej refleksji nad bliskimi osobami. Ci, którzy byli, są i pewnie jeszcze będą.
Na każdą z tych osób przeznaczam cząstkę siebie, dla każdej jest miejsce w serduchu. Dlatego tak ciężko rozstawać się, żegnać się z bliskimi ludźmi. Po prostu czuję się już w pewien sposób wypaczona przez ciągłe rozdawanie tych 'cząsteczek'. Ciesząc się, co prawda, że są szczęśliwi, ale wiedząc, że mogę ich już więcej nie zobaczyć czy widzieć się rzadziej, czuję się, jak ściana z wywierconymi dziurami. Im więcej dziurek, tym bardziej paskudna i nieużyteczna. Największe dziurska powstają w procesie kłótni, zwad- powodują one wielkie rysy i pęknięcia na tej ścianie. Czasem z mojej winy, czasem na odwrót, wydaje mi się, że zaraz przewiercą się na wylot.
Dlatego tak ważne, by doceniać drugą osobę, by cieszyć się życzliwymi sobie ludźmi,a niesnaski wyjaśniać w procesach rozmowy i kompromisów. Bo: "Spieszmy się kochać ludzi- tak szybko odchodzą!" (ks.Jan Twardowski)
---
Tyle z przemyśleń, wzięło mnie na nie, jakby wylać kubeł zimnej wody w saunie.
Idę się szykować - dziś , całe szczęście, tylko 6 godzinek, a jutro wolne:-)
(Przy okazji "mała" kombinacja z foto- inspiracja A.Warhol'em- tej Bliskiej Osoby:-)
Serial jakże przekolorowany, przerysowany, każda z postaci ma swoją własną barwę, nie są to charaktery złożone z kilku (nastu) kolorów (opisuję plastycznie, w ten sposób to czuję;-). Ciekawe jest to, że praktycznie wszyscy, obok tej dobrej odsłony, mają też część, jaką skrywają przed światem. Mimo to, jest to jakoś wybitnie proste, wybitnie infantylne, w pewien sposób groteskowe.
I dlatego tak bardzo ten serial pochłania moją uwagę i czas.
Mniejsza z tym.
Skłonił mnie wczoraj w nocy do głębszej refleksji nad bliskimi osobami. Ci, którzy byli, są i pewnie jeszcze będą.
Na każdą z tych osób przeznaczam cząstkę siebie, dla każdej jest miejsce w serduchu. Dlatego tak ciężko rozstawać się, żegnać się z bliskimi ludźmi. Po prostu czuję się już w pewien sposób wypaczona przez ciągłe rozdawanie tych 'cząsteczek'. Ciesząc się, co prawda, że są szczęśliwi, ale wiedząc, że mogę ich już więcej nie zobaczyć czy widzieć się rzadziej, czuję się, jak ściana z wywierconymi dziurami. Im więcej dziurek, tym bardziej paskudna i nieużyteczna. Największe dziurska powstają w procesie kłótni, zwad- powodują one wielkie rysy i pęknięcia na tej ścianie. Czasem z mojej winy, czasem na odwrót, wydaje mi się, że zaraz przewiercą się na wylot.
Dlatego tak ważne, by doceniać drugą osobę, by cieszyć się życzliwymi sobie ludźmi,a niesnaski wyjaśniać w procesach rozmowy i kompromisów. Bo: "Spieszmy się kochać ludzi- tak szybko odchodzą!" (ks.Jan Twardowski)
---
Tyle z przemyśleń, wzięło mnie na nie, jakby wylać kubeł zimnej wody w saunie.
Idę się szykować - dziś , całe szczęście, tylko 6 godzinek, a jutro wolne:-)
(Przy okazji "mała" kombinacja z foto- inspiracja A.Warhol'em- tej Bliskiej Osoby:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz