MASAKRA:-)
weekend jakis calkiem potentegowany. Cieszyn, foto- i okazało się, że praca licencjacka będzie kosztować kupe kasy. Teraz biduję niestety, więc zastanawiam się już poważnie nad przejściem na dzienne, i dojazdami do Bytomia. Myślę, że dobra opcja. Te moje studia to jedna wielka porażka, jakby jakieś fatuum nade mną wisiało ,serio!:-/ Co chwilę jakaś przeszkoda, jakbym miała skończyć je gdzie indziej, a nie w cieszynie:-]
Poza tym dziś, w drodze powrotnej, wpadliśmy na pomysł z Adasiem, żeby zatrzymywać się przy kapliczkach przy drogach i robić im foty. Fajna sprawa, ze zdjęciami można później kombinować na różne sposoby, montaże, kolaże, kompilacje... No i są jakieś ciekawe efekty, Adaś dawał popis w aucie,ja dziś zdołowana moim snem.
Takim jak codziennie prawie ostatnio. Przynajmniej jest miły, chociaż potem się budzę i okazuje sie,że jest troszke inaczej.
Nawiedzona- jak "Alicja.."?;-)
Dodatkowo naszło mnie dziwne uczucie. Prosta droga, jednopasmówka, dookoła pola i drzewa- i na odcinku około 3-4 kilometrów masa krzyży, kapliczek, zniczy. Czy kierowca na prostej drodze traci panowanie nad kierownicą? Jak to jest, że nawet na zakrętach czy w lasach nie było tyle 'pamiątek' po śmiertelnych wypadkach- jakie niosła ze sobą ta naprawdę prosta, nieskomplikowana szosa...
Nie traktowaliśmy tych fot tylko jako 'pomysł' , 'idea'. Zwrócenie uwagi na coś tak oczywistego na tej trasie i będącego jej elementem, spowodowało, że zaczęliśmy rozmyślać o tych tragediach, jakie się tu wydarzyły- o tych życiach, których już nie ma- i naprawdę, nabraliśmy po raz kolejny większego szacunku do życia.
Przed Gliwicami natrafiliśmy na krzyż z kołem i kierownicą. 'Motórzysta'- wyjątkowo zadbany, zapamiętany, widzialny znak wypadku.
Chyba nasza następna idea będzie bardziej 'optymistyczna'. Bo ta wprowadziła tylko nostalgię w ten ponury dzień.
Mimo to, słoneczko w mojej głowie wciąż świeci, jak świeciło, może jest bardziej za chmurami, dość ciemnymi, ale świeci i tak i grzeje od środka;-)
No i chyba troszkę za bardzo zaufałam dzisiejszej plusowej temperaturze, bo łupie w kościach:-))
I przewiana się czuję;-)
Ale ważne, że było KREATYWNIE. Teraz tylko fotki powrzucam:-)
aahhh, i sciagnelam lightroom'a - adobe, na poczatek probowalam bawic sie starym zdjeciem, dość nieudolnie wyciętym w photoshop'ie. I zakochałam się w tym programie, straty są mniejsze niż w PS'ie, czuję się, jakbym obrabiała RAWy!:-)
Podoba się i zrobię więcej, a właściwie odświeżę stare fotki, jestem ciekawa, jaki efekt:-)
kompresja chyba troszkę siadła przy zmniejszaniu i wrzucaniu to zdjęcia, ale i tak ten glam-efekt.
No to przygodę z L-R czas zacząć;-)
ps- fotki są stare, miałam (i znowu mam) zbyt ciemny monitor, próbowałam rozjaśniać na wszystkie możliwe sposoby- ale trudno;-)
strasznie podoba mi się ten 'kamienny efekt'- w jednym z tutoriali do PS'a miałam właśnie 'how to make...' kamienna twarz- popiersie:-) Można coś z tego wykombinować, bo oczywiście do końca tutorialu nie doszłam i zaczęłam robić swoje (efekt jest widoczny w zdjęciu tytułowym;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz