niedziela, 12 sierpnia 2012

:-/

Powroty są najgorsze. Szczególnie, kiedy wyjeżdżasz z pięknego klimatu, ciepłego, kojąco działającego na organizm i wszelkie bóle, jakie ostatnio mnie dopadły. Po prostu wygrzana czułam się tam idealnie.
Niestety, na razie trzeba wracać, nie stoi nic na przeszkodzie, by wyprowadzić się do tych  cieplejszych regonów, jednak kariera etc. na razie na 1szym miejscu.
Coraz wyższe góry, coraz chłodniej, pierwsze, deszczowe chmury i przed nami kręta trasa przez górzyste tereny Włoch, Austrii i Czech, by w nocy dotrzeć do domu.
Sharan zdał egzamin:-)
Włoskie, zapierające dech w piersiach widoki z autostrady - góry jakby wyrastały z niziny. Delikatne strumyczki i jasna dolina. Miło było jechać taką trasą w ciągu dnia:-)
Spory wodospad- nawet nie wiedziałam, że go ujęłam:-)
Roślinność zaczęła zmieniać się w tą typową dla klimatu umiarkowanego - bujne, ciemnozielone  lasy iglaste zastąpiły  soczystozielone liściaste. Wjechaliśmy do Austrii.
Rok temu w Tatrach słowackich udało nam się zaobserwować piękne zjawisko chmury "położonej" na szczytach gór, rozlewającej się na nich. Teraz także te cudne widoki , tyle, że w Alpach.
Zostało...666 kilometrów. Jesteśmy w Piekle ;-)
Wjechaliśmy w tą właśnie chmurę. Mgła i ograniczona widoczność oraz kręte, górskie drogi.
Tymczasem gdzieś, na sporej wysokości zastał nas najpiękniejszy zachód Słońca. Złoty.
Przed nami wiedeńskie drapacze chmur. Później było już coraz ciemniej. Co drugie auto z polskimi rejestracjami - nawet nie wiedziałam, ilu ludzi z południowej, zachodniej i wschodniej Polski dojeżdża do pracy do Wiednia.
Następny wypad- Słowacja i Tatralandia. Później (może) Morze Śródziemne. W międzyczasie właśnie Wiedeń i Bratysława.
A przede mną nowe wyzwania i coraz mniej czasu. Nawet na sen mam już tylko ok.3-4 godziny.


Niedługo pochwalę się efektem malowania mojego pokoju;-))) Sama zaaranżowałam, jedyne co, to brakuje mi jeszcze wymarzonych, jasnych "cegiełek" na ścianę. Ale to wkrótce uzupełnimy.
Tymczasem wciąż optymistyczniej do przodu. 
Kilka marzeń do spełnienia, już bliżej, niż dalej. Jedno już za mną i pewnie jeszcze nad Gardę wrócimy.

Naszła mnie myśl, iż szkoda, że życie jest tak krótkie, bo nie damy rady zobaczyć wszystkiego, co na świecie takie piękne, inne i uniwersalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz