Sporo działo się przez ten weekend. Najważniejsze wydarzenia, to impreza urodzinowa brata (i kolegi) organizowana u bratowej. Nie zabrakło ulubionych przeze mnie osób, między innymi rodziców bratowej oraz jej Babci z nowym 'szacem'. Świetna rodzina, ludzie bez krępacji, bezpośredni i szczerzy. Uwielbiam ich oraz popijawy z nimi. Babcia, jak zwykle, dała czadu- z gitarą i peruką śpiewała Marylę Rodowicz, oczywiście po swojemu, swoim charakterystycznym, ochrypłym głosem. Wróciłam spłakana ze śmiechu.
Początek imprezy. Wchodzi Babcia Elza, z czarną peruką. Wszyscy zdziwieni, patrzą, co ma na głowie.
- Biorę podwójne witaminy i włosy mi rosną.- mówi
Na co mama Bratowej:
- Tam na dole też ci rosną?
- No, a jakże- dwa warkoczyki plotę.
W przybliżeniu- tak wyglądał cały klimat libacji. To trzeba poznać na własne oczy. I , jak mówi Maman - trzeba ich na wesele (jeśli w końcu będziemy je organizować) też zaprosić. Bo rodzice i dziadkowie, jak i sama Bratowa , to już jak rodzina :-)
Z kolei dziś, dogorywając i lecząc nieduży ból głowy, no i pisząc z Kasieńką na fb pomyślałam, że wyskoczę do Gliwic na dwie godzinki- zjeść jakiegoś "Maka" i poszwendać się po sklepach (sukienka z baskinką z Zary w neonowym kolorze siedzi mi teraz w głowie i zastanawiam się czy aby na pewno dobrze zrobiłam, nie biorąc jej...). Odwiedziłyśmy wyżej wspomnianą Zarę (nic nowego, obok tych uroczych sukienek... ale po co kolejna, po co ma leżeć w szafie, skoro teraz tak mało okazji...;-). Później jedzonko, zakupy i wylądowałyśmy w nowym mieszkanku Kasi i jej przyjaciółki, Ali. Przy okazji poznane nowe osoby. Z klimatem, z wyobraźnią i poczuciem humoru (lubię to;-).
Mieszkanie... nie do opisania. Prace wykończeniowe trwają, ale tak oryginalnego, klimatycznego gniazdka dawno nie widziałam. Kuchnia przypomina amerykański loft. Cegły na ścianie, długi stół barowy i wysokie, barowe krzesła, przy tym prostota i troszkę antyków. Pokoje- jeden czerwony z ciekawą tapetą, inny z kolei klimatycznie minimalistyczny, a to nie wszystko... Tapeta w przedpokoju komiksowa, łażienka niesamowita... Może niebawem zrobię jakąś fotorelację, bo to niesamowita inspiracja dla innych, którzy zastanawiają się, jak urządzić swoje wnętrza.
To by było na tyle. Zdjęć niestety nie było czasu robić, jedynie pozostał film w telefonie z poczynań Babci Elzy. A jutro cały dzień leniuchowania i noc w pracy. Oczywiście, biorę aparat, będę focić po inwentaryzacji:-)
Początek imprezy. Wchodzi Babcia Elza, z czarną peruką. Wszyscy zdziwieni, patrzą, co ma na głowie.
- Biorę podwójne witaminy i włosy mi rosną.- mówi
Na co mama Bratowej:
- Tam na dole też ci rosną?
- No, a jakże- dwa warkoczyki plotę.
W przybliżeniu- tak wyglądał cały klimat libacji. To trzeba poznać na własne oczy. I , jak mówi Maman - trzeba ich na wesele (jeśli w końcu będziemy je organizować) też zaprosić. Bo rodzice i dziadkowie, jak i sama Bratowa , to już jak rodzina :-)
Z kolei dziś, dogorywając i lecząc nieduży ból głowy, no i pisząc z Kasieńką na fb pomyślałam, że wyskoczę do Gliwic na dwie godzinki- zjeść jakiegoś "Maka" i poszwendać się po sklepach (sukienka z baskinką z Zary w neonowym kolorze siedzi mi teraz w głowie i zastanawiam się czy aby na pewno dobrze zrobiłam, nie biorąc jej...). Odwiedziłyśmy wyżej wspomnianą Zarę (nic nowego, obok tych uroczych sukienek... ale po co kolejna, po co ma leżeć w szafie, skoro teraz tak mało okazji...;-). Później jedzonko, zakupy i wylądowałyśmy w nowym mieszkanku Kasi i jej przyjaciółki, Ali. Przy okazji poznane nowe osoby. Z klimatem, z wyobraźnią i poczuciem humoru (lubię to;-).
Mieszkanie... nie do opisania. Prace wykończeniowe trwają, ale tak oryginalnego, klimatycznego gniazdka dawno nie widziałam. Kuchnia przypomina amerykański loft. Cegły na ścianie, długi stół barowy i wysokie, barowe krzesła, przy tym prostota i troszkę antyków. Pokoje- jeden czerwony z ciekawą tapetą, inny z kolei klimatycznie minimalistyczny, a to nie wszystko... Tapeta w przedpokoju komiksowa, łażienka niesamowita... Może niebawem zrobię jakąś fotorelację, bo to niesamowita inspiracja dla innych, którzy zastanawiają się, jak urządzić swoje wnętrza.
To by było na tyle. Zdjęć niestety nie było czasu robić, jedynie pozostał film w telefonie z poczynań Babci Elzy. A jutro cały dzień leniuchowania i noc w pracy. Oczywiście, biorę aparat, będę focić po inwentaryzacji:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz