środa, 6 czerwca 2012

:-)


Czy ktoś nie chce kangura?
Tak sobie pomyślałam, żeby kupić sobie zwierzaka. Chciałam kangura, kapibarę, ale ostatecznie nie znalazłam w internecie ofert dotyczących tych zwierząt, więc postanowiłam zająć się swoim Rambo.
Ludzie kupują rasowe psy, które w rzeczywistości są czasem gorsze w zachowaniu i w wytresowaniu, niż wdzięczne kundelusie.
Historia Rambo- bo do niej zmierzam- nie była usłana różami. Nie jest to pies z rodowodem, urodził się w 'zakurzonej' dzielnicy Tarnowskich Gór, gdzieś na ulicy Górniczej. Na pół zdziczałe, zapchlone, niemyte psiaki ledwo dożyły. Jego rodzeństwo znalazło właścicieli, natomiast Rambo został sam. Właściciel, nie chcąc mieć na utrzymaniu kolejnego, zapchlonego kundla, postanowił go utopić. I wtedy, przez przypadek podjechał mój tata (jakieś sprawy z pracy). Zobaczył małego Rambo i postanowił go wziąć. Właściciel nie miał oporów, z chęcią oddał czarnego psiaka.
Jako maluch przypominał labradora. Grube łapy, zwisające uszy i charakterystyczny pyszczek. Baliśmy się, że urośnie za duży, a z jego temperamentem, to byłby niemały problem;-)
(o, właśnie teraz wydaje okrzyk, informujący, że chce iść już do domu;-)
Po przejściach, związanych z odpchleniem i odrobaczeniem, okazał się sympatycznym psiakiem. Jakoś kundelki, które ktoś uratował od śmierci stają się mocno przywiązane, wdzięczne.
Rambo taki jest,w dodatku nie umie bez nas wytrzymać jednego dnia. Zawsze musi mieć swojego opiekuna przy sobie.
Niedawno wyczułam coś pod jego paszką, ale znikło po jednym dniu. Bubek jest w dobrym humorze i wciąż żywotny, jak szczeniaczek;-)
Ma nawet swoją zabawkę- piłeczkę, z którą nie rozstaje się na krok ostatnio ;-)
Co umie... prosić, pokazywać , co by chciał, nawet z miską pustą chodzi, jak chce się napić, przynosi kapcie, daje łapę, niedawno nauczyłam go leżeć... siada, woła, otwiera furtkę i drzwi- wyjątkowo mądra bestia:-) Nawet rozumie kilka zwrotów, np. na "idziemy na spacerek", Rambo zaczyna się cieszyć i podchodzi do drzwi, a na widok smyczy,to już w ogóle dostaje głupawy.
Wybitnie nie lubi budy. Ostatecznie idzie do niej, gdy ktoś siedzi na dworze. Inaczej zapiera się na schodach i kładzie na chodniku, kiedy wie, że do niej pójdzie.
Na filmie, który jest pod linkiem, R. prosi, leży, daje łapę i wskakuje na słowo 'hop' na krzesełko.
Szkoda, że nie ma dźwięku ;-)

KLIK!!!

Dlatego też nie wiem dlaczego, w obliczu tylu potrzebujących domu pupilów w schroniskach, na ulicach, w ogłoszeniach- ludzie są na tyle naiwni, by wydawać kupę kasy na psa. W dodatku- pies to nie przedmiot, a kupując psa czy kota, w jakiś sposób go uprzedmiotawiamy. Kupić mogę sobie sukienkę. Psa przygarnę i będę traktować, jak członka rodziny. W końcu brata czy siostry też nie kupuję:-)

Właśnie ...dużo osób wychodzi z założenia, że jeśli zapłacą za coś pieniądze, im więcej, tym lepiej w dodatku- to będą  bardziej dowartościowani, prestiżowi (?!). Czy to nie śmieszne, ze można np. uczyć się samemu języków w internecie, oglądać samemu tutoriale z photoshopa, zamiast płacić za kursy?
Ubierać się na wyprzedażach, szukać okazji w internecie, bo i tak wszystko, a właściwie prawie wszystko,co mamy na sobie, to wytwór dalekowschodnich pracowników (w dodatku nie wiadomo, na jakich warunkach zatrudnionych...). Podoba mi się, kiedy daję krawcowej pomysł, na przeróbkę starej sukienki, albo wysyłam projekt, co mogłaby mi zrobić. Wtedy wiem, że daję zarobić konkretnej, zaufanej osobie, która zrobi wszystko na wymiar i to dokładnie taki na mnie. ;-) Życie to nie materializm. A, żeby ładnie wyglądać, wcale nie trzeba wydać 150 wzwyż za marnej jakości spódniczkę czy sukienkę z równie dość marnej 'sieciówki' (która jest do kupienia w internecie, za, bagatela, pół ceny:-).  Myślę, że na tym zakończę- liczy się JAKOŚĆ, a nie WARTOŚĆ życia (i jego aspektów;-)
Nie ma to jak truskawki i lody w wolnej chwili <3 ;-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz