Z tą Australią to jeszcze poczekam z 3 lata. Ale jak już wybędę, to na dłużej. Taką wizualizację zrobiłam sobie w głowie, dzięki znajomej mamy, która odwiedziła jakiś czas temu nasze miasto i mamę. Zawsze lepiej jest mieć jakieś znajomości. Lepszy start. Lepsze perspektywy daje ten kraj, a i dla mnie, jako osoby, która musi coś robić, to szansa. Szansa na odkrycie życia "do góry nogami". Na odkrycie egzotyki i życie w ciągłym ciepełku. Ale do tego czasu skupię się na swoich celach- grafice komputerowej i zarabianiu pieniążków. Daję sobie 3 lata na język hiszpański (angielski znam, niemiecki i francuski może mniej, ale też się dogadamy:-), na udoskonalenie swojej wiedzy i skończenie szkoły oraz kursów, jakie sobie zaplanowałam. 3 lata w ciągłym biegu, by później biec jeszcze szybciej.
A później życiowe marzenie i przygoda.
Co z miłością? - zapytają. Moja miłość jeździ do pracy za granicę i , jeśli będzie chciał, pojedzie tam za mną. Oduczyło mnie życie pędzić za ludźmi i angażować się w znajomości. Jestem ja i to ja mam się dobrze czuć. Już i tak pędziłam za wszystkimi za bardzo. Wzięłam kilkumiesięczny oddech i zaplanowałam życie od nowa.
Moje życie, a nie życie dla kogoś.
Oczywiście, czasu nie marnuję.
Planowany zakup nowego konwertera, tym razem rybie oko, telekonwertera i może makro.
A zdjęcia z wczorajszego wypadu do Katowic, uwielbiam do miasto. Miejsca piękne i obskurne,ale zawsze, możemy powiedzieć "nasze". Myślę, że to za tym bedę tęsknić najbardziej i przez te 3 lata uczę pozbywać się słowa "tęsknota" z myśli. Jest to główny wróg wszystkich moich planów.
Antykwariat. Miejsce magiczne. Skarbnica wiedzy. I moja magiczna przyjaciółka, Ania. Od razu widać, że jest kimś nieprzeciętnym.
Myślę, że jeśli miałabym sobie ustalić to, czego będzie mi najbardziej brakować, to właśnie one. Moje przyjaciółki. I miejsca, w których razem udało nam się być.
No i Bećka. Długonoga blondi, która minęła się z powołaniem top-modelki:-)
Nie chciałabym tylko, by one przetraciły swoje życie i żałowały, że czegoś nie zrobiły. Dlatego może uda się Nam razem.
I TO miasto. To miasto, które, obok Tarnowskich Gór, jest u mnie na miejscu 1. Stolica Śląska. I nasze małe El Dorado. Miejsce, do którego zawsze wpadamy i , podczas spacerów, odkrywamy ciągłe niuanse.
Dworzec wciąż w budowie. Na placyk koło Antykwariatu zagląda hak. Wielki, metalowy.
Dookoła ciągle widzę twarze:-)
Taka, która próbuje zjeść żelazny mur i w dodatku optymistycznie macha do nas roboczą rękawiczką.
Z Piotrem Kupichą...
Dziunie w lustrze. Każda szanująca się dziunia takie foto powinna posiadać.
Uroczy mieszkańcy Hiszpanii. Wyjątkowo uroczy:-)
Prowiant;-)))
Solidna dawka katowickiego Street-artu.
Alfonso;-)
A później życiowe marzenie i przygoda.
Co z miłością? - zapytają. Moja miłość jeździ do pracy za granicę i , jeśli będzie chciał, pojedzie tam za mną. Oduczyło mnie życie pędzić za ludźmi i angażować się w znajomości. Jestem ja i to ja mam się dobrze czuć. Już i tak pędziłam za wszystkimi za bardzo. Wzięłam kilkumiesięczny oddech i zaplanowałam życie od nowa.
Moje życie, a nie życie dla kogoś.
Oczywiście, czasu nie marnuję.
Planowany zakup nowego konwertera, tym razem rybie oko, telekonwertera i może makro.
A zdjęcia z wczorajszego wypadu do Katowic, uwielbiam do miasto. Miejsca piękne i obskurne,ale zawsze, możemy powiedzieć "nasze". Myślę, że to za tym bedę tęsknić najbardziej i przez te 3 lata uczę pozbywać się słowa "tęsknota" z myśli. Jest to główny wróg wszystkich moich planów.
Antykwariat. Miejsce magiczne. Skarbnica wiedzy. I moja magiczna przyjaciółka, Ania. Od razu widać, że jest kimś nieprzeciętnym.
Nie chciałabym tylko, by one przetraciły swoje życie i żałowały, że czegoś nie zrobiły. Dlatego może uda się Nam razem.
I TO miasto. To miasto, które, obok Tarnowskich Gór, jest u mnie na miejscu 1. Stolica Śląska. I nasze małe El Dorado. Miejsce, do którego zawsze wpadamy i , podczas spacerów, odkrywamy ciągłe niuanse.
Dworzec wciąż w budowie. Na placyk koło Antykwariatu zagląda hak. Wielki, metalowy.
I stoją obok siebie dwa olbrzymy- jeden martwy, stalowy, drugi żywy, zielony, pachnący.
Oboje tworzą coś nowego.
No i gdzieś, pośród tych miejskich gigantów jesteśmy my. Małe, ale z wielkimi ambicjami. Z wielką dawką kreatywa.
To właśnie jest przyjaźń. Darcie kotów, wspólne "voyages", wspólne radości i pomaganie sobie nawzajem.
Taka, która próbuje zjeść żelazny mur i w dodatku optymistycznie macha do nas roboczą rękawiczką.
Z Piotrem Kupichą...
Dziunie w lustrze. Każda szanująca się dziunia takie foto powinna posiadać.
Uroczy mieszkańcy Hiszpanii. Wyjątkowo uroczy:-)
Prowiant;-)))
Solidna dawka katowickiego Street-artu.
Alfonso;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz