Od kilku dni nerwówka przedświąteczna. Dobrze odreagowuję stresującą atmosferę przygotowań w domu jeżdżąc do pracy. Dziś niestety, wolne od pracy i człowiek może się zasiedzieć.
Na wyjazd gdziekolwiek zrobiło się tak zimno, że odechciało nam się wszelkich wypadów.
No nic, nie wykorzystamy vana.
Dół, jak stąd do Honolulu, za dużo jedzenia i mroźno.
Nie zawsze ma się świetny nastrój ;-/
Tak obchodzimy Święta:
Na wyjazd gdziekolwiek zrobiło się tak zimno, że odechciało nam się wszelkich wypadów.
No nic, nie wykorzystamy vana.
Dół, jak stąd do Honolulu, za dużo jedzenia i mroźno.
Nie zawsze ma się świetny nastrój ;-/
Tak obchodzimy Święta:
Na stole redd's cranberry, shisha pinacolada i impreza w sobotnią noc.
Niech nikt nie podchodzi, bo gryzę.
---
edit1: wieczorem zawsze robi się weselej. Dziś z bratem i bratową rozmawialiśmy, bo znaleźli tanie bungalowy na Maladze. Dlatego we wrześniu planowany wyjazd na południe Hiszpanii z uwzględnieniem Gibraltaru i Marbelli. Bardzo, bardzo się cieszę. Jesienne przesilenie, narastająca deprecha jesienno-zimowa, a my będziemy grzać tyłki w kraju Tortilli (-:
edit2: w końcu jutro Wrocław, dziś zajrzymy na piwko do centrum Gliwic. Właśnie się wybieramy.
edit3: szykowana majówka gdzieś dalej.
---
edit4:
Właśnie wróciliśmy z Cinema City, z "Kobiety w czerni". Nie powiem, że mnie nie zaskoczył ten film,a w szczególności b. dobrze zastosowane triki z gatunku horror. Cienie śmigały mi jeszcze w kącie oka podczas powrotu ;-) Ale najbardziej zaskoczył mnie Adaś, zazwyczaj zasypiający na filmach, tu siedział wgnieciony w fotel i po seansie zadał mi dyskretne pytanie: "Czy jestem siwy?" ;-)
Tak więc film trzyma w napięciu, wychodziłam z niego, jak po porządnym rollercoasterze, z uśmiechem adrenaliny - bo zawsze wpadam w śmiech podczas horrorów i ostrej jazdy ;-)
Jutro już bardziej sensowny i konkretniejszy estetycznie post. Na razie typowe obijanie się- na płaszczyźnie prywatnej, nieco bardziej publicznej,a także w sferze blogowej;-)
---
edit1: wieczorem zawsze robi się weselej. Dziś z bratem i bratową rozmawialiśmy, bo znaleźli tanie bungalowy na Maladze. Dlatego we wrześniu planowany wyjazd na południe Hiszpanii z uwzględnieniem Gibraltaru i Marbelli. Bardzo, bardzo się cieszę. Jesienne przesilenie, narastająca deprecha jesienno-zimowa, a my będziemy grzać tyłki w kraju Tortilli (-:
edit2: w końcu jutro Wrocław, dziś zajrzymy na piwko do centrum Gliwic. Właśnie się wybieramy.
edit3: szykowana majówka gdzieś dalej.
---
edit4:
Właśnie wróciliśmy z Cinema City, z "Kobiety w czerni". Nie powiem, że mnie nie zaskoczył ten film,a w szczególności b. dobrze zastosowane triki z gatunku horror. Cienie śmigały mi jeszcze w kącie oka podczas powrotu ;-) Ale najbardziej zaskoczył mnie Adaś, zazwyczaj zasypiający na filmach, tu siedział wgnieciony w fotel i po seansie zadał mi dyskretne pytanie: "Czy jestem siwy?" ;-)
Tak więc film trzyma w napięciu, wychodziłam z niego, jak po porządnym rollercoasterze, z uśmiechem adrenaliny - bo zawsze wpadam w śmiech podczas horrorów i ostrej jazdy ;-)
Jutro już bardziej sensowny i konkretniejszy estetycznie post. Na razie typowe obijanie się- na płaszczyźnie prywatnej, nieco bardziej publicznej,a także w sferze blogowej;-)






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz