środa, 3 marca 2010

wspomnienia...

Te miłe dają nam tyle siły, optymizmu, te niemiłe... siłę do działania, wnioski i nauczkę.
Gdy widzę jakąś rzecz, słyszę piosenkę- czasami skojarzę to sobie z jakimś wspomnieniem. Praktycznie wszystko,co mnie otacza na co dzień, jest właśnie jakimś bodźcem, który mi coś przypomina. Niby taki bezpłciowy ten post, ale naszły mnie myśli.(wow, ona myśli;-)
Byłam dzisiaj z wizytą u Cioci Chrzestnej. Zawsze, gdy u niej jestem, świat zatrzymuje się przy zapachu czegoś dobrego do wszamania, rozmowa nie toczy się na jakiś przyziemny, materialny temat- ale poruszamy dużo "metafizycznych" spraw. Tak dla odprężenia. Tak jak Wróżka Chrzestna w Kopciuszku:-)
Wychodząc, zawsze czuję się oczyszczona, jak po spowiedzi (u której wieki nie byłam, wychodzę z założenia,że nie będę opowiadać swoich grzeszków obcemu facetowi- tak, bo ksiądz to facet- niestety:-). Jestem w świetnym i kreatywnym nastroju. Niesamowite, jak taka szczera rozmowa jest potrzebna:-)
Piosenka, która mnie już od dawna prześladuje, i która pobrzmiewa w uszach, a jednocześnie przywołuje na myśl jesienne, deszczowe wieczory, wino i zapach kominka....



Śpiewa tu do swojej żony i córeczki. Ile w tej piosence PRAWDZIWEGO uczucia.
Niesamowite.

Przypominam sobie o przyjaciołach.
Tych starych...
 
  
  
  
  
  
  
Oraz tych znanych 'stosunkowo' od niedawna...

 
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
 ;-)

Szkoda, że z niektórymi tu z wymienionych oraz niewymienionych ludzi czas niestety nas pokonał- i znajomości urwały się. Sama żałuję tego, bo Ludzie, których poznaję, są i byli naprawdę WARTOŚCIOWI.
Mam szczęście, że mogłam ich chociaż znać:-)

A jutro dzień z małym Kubusiem i wizyta u Babci:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz