Przechadzając się po zabytkowych ulicach Wiednia doszłyśmy do wniosku, że widziałyśmy już chyba wszystko, co trzeba było zobaczyć - i postanowiłyśmy resztę czasu wykorzystać na przejażdżkę karuzelą. I tak zjechałyśmy do metra, rozmawiając głośno w naszym ojczystym języku. Za nami, na ruchomych schodach jechał chłopak i uśmiechał się. Myślę, że to dziwne, że się ot tak uśmiecha, dlatego nagle zwróciłam się do niego:
- TY NAS ROZUMIESZ!
On się uśmiechnął i odpowiedział twierdząco;-)
I dalej okazało się, że jest z mamą i właśnie jedzie na Prater. Mieszka w Wiedniu od roku i pracuje tam.
Jak widać- Wesołe Miasteczko okazało się naprawdę wesołe, karuzele pozaliczane, te najważniejsze i satysfakcja była;-)
Czas jednak naglił, musiałyśmy jeszcze wracać po rzeczy do hostelu i spakować się oraz pożegnać z naszymi współlokatorami, którzy odjeżdżali dzień po nas.
Dlatego piwko i rozmowy, pakowanie na szybko i powrót Polskim Busem. Nie ostatni raz na pewno:-)
Katowice powitały nas ogromnym spadkiem temperatury i deszczem...
- TY NAS ROZUMIESZ!
On się uśmiechnął i odpowiedział twierdząco;-)
I dalej okazało się, że jest z mamą i właśnie jedzie na Prater. Mieszka w Wiedniu od roku i pracuje tam.
Jak widać- Wesołe Miasteczko okazało się naprawdę wesołe, karuzele pozaliczane, te najważniejsze i satysfakcja była;-)
Czas jednak naglił, musiałyśmy jeszcze wracać po rzeczy do hostelu i spakować się oraz pożegnać z naszymi współlokatorami, którzy odjeżdżali dzień po nas.
Dlatego piwko i rozmowy, pakowanie na szybko i powrót Polskim Busem. Nie ostatni raz na pewno:-)
Katowice powitały nas ogromnym spadkiem temperatury i deszczem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz