na ursynaliach w stolycy nie mogło nas zabraknąć- koncert guano apes i.. po raz pierwszy w PL... ALTER BRIDGE!
Przy okazji zobaczyliśmy stolycę, najedliśmy się, spotkaliśmy 'swoich' -ze Śląska... Było grubo, głośno i nie zabrakło przygód;-)
Stolica, niestety, nie zachwyciła nas tak, jak na początku. Wyjątkowa cisza w autobusach, na PKP, w metrze. Nikt tu ze sobą nie rozmawia, nie poznaje się nowych osób, młodzi siedzą, starsi stoją. Nie zawsze u nas tak jest,ale ja przynajmniej i moi znajomi i często ogólnie widzę, że ktoś ustępuje miejsca.
To samo, jeśli chodzi o rozmowy- może ja tak mam,ale zwykle w autobusach zaczyna się konwersację. I to na dowolny temat, czasem ostrzejsza wymiana zdań, czasem dyskusja, czasem nawet flirt (nie z mojej strony;-). Ludzie są milsi, żyją wolniej.
Z kolei na koncercie Guano Apes można było rozpoznać, kto przyjezdny. Zazwyczaj szedł z plecakiem przez tłum, mówiąc: "sorry", "przepraszam"... Wyjątkowo niemiły jegomość w białej koszuli, z wyglądu niedorobiony Freddy Mercury z hasłem:"pielgrzymka z częstochowy z namiotami przyjechała"- chyba starając się być dowcipny, wzbudził jedynie nasze poirytowanie, a w końcu ostro wkurzył mojego brata, który , mam taką nadzieje, rozszarpał jednak tą jego koszulę..;-)
Ślązocy jednak trzymają się razem, powrót autobusem na PKP był wyjątkowo udany, wśród grona 'swoich'. "Sto lat", które śpiewał cały autobus dla mojego brata, zostanie niezapomniane ;-))) :-P
Śpiąca jestem, nie daję rady używać górnolotnych slów i zwrotow, nawet nie chce mi się ciagle wciskac ALT ;-)
Myślę, że to na razie mój ostatni pobyt w stolicy.
Miasto piękne, sama podróż boska, ale ów dziwny mikroklimat panujacy tam, potrafi obrzydzic na kilka miesiecy pobyt ;-) Widocznie trzeba bedzie zmienic nastawienie na kolejny koncert w Stolycy...
Przy okazji zobaczyliśmy stolycę, najedliśmy się, spotkaliśmy 'swoich' -ze Śląska... Było grubo, głośno i nie zabrakło przygód;-)
Stolica, niestety, nie zachwyciła nas tak, jak na początku. Wyjątkowa cisza w autobusach, na PKP, w metrze. Nikt tu ze sobą nie rozmawia, nie poznaje się nowych osób, młodzi siedzą, starsi stoją. Nie zawsze u nas tak jest,ale ja przynajmniej i moi znajomi i często ogólnie widzę, że ktoś ustępuje miejsca.
To samo, jeśli chodzi o rozmowy- może ja tak mam,ale zwykle w autobusach zaczyna się konwersację. I to na dowolny temat, czasem ostrzejsza wymiana zdań, czasem dyskusja, czasem nawet flirt (nie z mojej strony;-). Ludzie są milsi, żyją wolniej.
Z kolei na koncercie Guano Apes można było rozpoznać, kto przyjezdny. Zazwyczaj szedł z plecakiem przez tłum, mówiąc: "sorry", "przepraszam"... Wyjątkowo niemiły jegomość w białej koszuli, z wyglądu niedorobiony Freddy Mercury z hasłem:"pielgrzymka z częstochowy z namiotami przyjechała"- chyba starając się być dowcipny, wzbudził jedynie nasze poirytowanie, a w końcu ostro wkurzył mojego brata, który , mam taką nadzieje, rozszarpał jednak tą jego koszulę..;-)
Ślązocy jednak trzymają się razem, powrót autobusem na PKP był wyjątkowo udany, wśród grona 'swoich'. "Sto lat", które śpiewał cały autobus dla mojego brata, zostanie niezapomniane ;-))) :-P
Śpiąca jestem, nie daję rady używać górnolotnych slów i zwrotow, nawet nie chce mi się ciagle wciskac ALT ;-)
Myślę, że to na razie mój ostatni pobyt w stolicy.
Miasto piękne, sama podróż boska, ale ów dziwny mikroklimat panujacy tam, potrafi obrzydzic na kilka miesiecy pobyt ;-) Widocznie trzeba bedzie zmienic nastawienie na kolejny koncert w Stolycy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz